Dane, dane, ciągle nowe i nowe… Informacje i ciągi cyfr napływają do nas każdego dnia. Nie tylko te, które dotyczą codziennego życia, jak stan konta, godzina ilość lajków czy przebytych kroków. Również w pracy zawodowej część z nas zajmuje się z analizą dużych i skomplikowanych baz, ciągłych ich przeszukiwaniem i wydobywaniem sensownych informacji.
Weźmy działy sprzedaży, marketingu czy produkcji, IT lub zarządzanie średniej wielkości stroną WWW. W każdej z tych sfer zawodowych, czy tego chcemy czy nie, musimy obcować z dużą ilością ciągle zmieniających się liczb.
Na kartce czy w arkuszu kalkulacyjnym analiza kilkuset cyfr wydaje się jeszcze do przełknięcia. Tysiąc to już spory problem, jednak gdy dochodzimy do ilości rekordów w bazie danych rzędu dziesiątek tysięcy musimy posłużyć się wizualizacją. Oczywiście jeśli chcemy z pożytkiem skonsumować takie informacje, bo przecież jeden obraz wart więcej niż tysiąc słów, jak powiada chińskie przysłowie, choć o cyfrach nic nie wspomina…
Pośród wielu systemów do wizualizacji danych, Google Data Studio mocno się wyróżnia. Jest bezpłatny, zintegrowany z całym uniwersum Google, więc bez problemu możemy obrabiać informacje z AdWords czy Analytics. Oprócz tego zapewnia również import danych z plików CSV lub pobiera na żywo dane z każdej bazy typu MySQL. Dzięki temu nie musimy ręcznie nasze raporty są zawsze aktualne.
Google Data Studio to oczywiście nie tylko narzędzie do analizy ruchu i aktywności na stronie WWW, czy w serwisie społecznościowym. Dzięki otwartości na różne formaty danych w zasadzie każdy zapis danych może zostać przetworzony i w elegancki sposób pokazany, bo narzędzi do wizualizacji Google daje nam naprawdę sporo.
Do zbudowania własnego raportu możemy wykorzystać kilka rodzajów wykresów, od typowych kołowych, słupkowych czy liniowych poprzez rozproszone i pociskowe. Informacje możemy grupować w tabele, dokonywać operacji logicznych na wartościach, sumować je, różnić, wyróżniać lub chować. Od przybytku aż głowa boli…
No właśnie, na poziomie oglądania i analizy gotowych raportów wszystko wydaje się cudowne. Wykresy na żywo reagują na zmianę danych, a tabele migają kolorami, niczym ekrany w centrali NASDAQ. Każdy jednak, kto próbował samodzielnie stworzyć taki raport na profesjonalnym poziomie wie, że to praca mozolna i wymagająca specjalistów. Nie tylko tych od architektury danych, ale choćby osób ze zmysłem graficznym.
Nie dziwi zatem, że choć to narzędzie bezpłatne, wykorzystują je profesjonalne firmy, które zatrudniają analityków danych, programistów czy socjologów. Jak wspomina Tomasz Andrzejewski z Greenlogic: – Mamy dwa rodzaje klientów. Obie grupy przetwarzają spore ilości danych i chciałyby w elegancki sposób móc je analizować i prezentować. Pierwsi dotychczas posługiwali się do tej pory zwykłym arkuszem kalkulacyjnym. Druga grupa odkryła już Google Data Studio lub inne systemy do wizualizacji danych, jednak po wielu godzinach prób przytłoczyła ich ilość funkcji i stopień skomplikowania tego systemu.
Ogrom możliwości i pracy, by zaprezentować odpowiednio dane z rozbudowanej bazy może onieśmielać. Bez pomocy zawodowców będzie nam naprawdę ciężko, tym bardziej gdy nie mamy doświadczenia i wiedzy o strukturalnych bazach danych, nazwach komórek i programowaniu. Chcąc porównywać wartości, musimy wiedzieć, jak je znaleźć w ogromnej liczbie rekordów, a przebijanie się przez przepastne zasoby Pomocy to zajęcie mozolne. Potem, gdy już mamy wykresy, wystarczy je tylko ładnie pokolorować.
– Sam kolor nie jest istotny. Ważna jest różnica, kontrast, miejsce umieszczenia – mamy od tego ludzi. – żartuje współtwórca Greenlogic. Zawsze konsultujemy z naszymi klientami sposób przedstawienia danych. Możliwości Google Data Studio są naprawde ogromnę, także w zakresie narzędzi graficznych. Możemy dowolnie przystosować układ, kolorystykę i styl wyświetlanych danych do firmowego brandbooka. To ważne, bo atrakcyjne przedstawianie danych, także tych na żywo, to jeden z elementów budowania firmowego prestiżu. – zaznacza. Każdy element atrakcyjnej układanki tabel i wykresów może być indywidualnie zaprojektowany i dynamicznie reagować na zmiany. Ważne jest jednak, by w tym szaleństwie możliwości, zachować umiar i pamiętać, że to nie strona wizualna jest najważniejsza, ale praktyczne zastosowanie.
Google Data Studio świetnie sprawdza się do analizy stron internetowych czy sklepów, ale to nie jedyne zastosowanie tego systemu raportowania. Przy odrobinie pracy i pomocy specjalistów możemy zintegrować go z naszą bazą sprzedaży, pokazując na żywo wyniki. Możemy również lokalizować wąskie gardła w logistyce, czy sprawdzać efektywność pracowników. Dane takie, z odpowiednimi prawami dostępu, mogą być wyświetlane różnym grupom zainteresowanych – inny raport dla zarządu, inny dla klientów i pracowników.
– Nasza praca często kończy się wraz z wysłaniem klientowi linków do zaprojektowanych raportów. Potem jeśli nie ma zmian w konstrukcji bazy, wszystko działa samodzielnie. Oczywiście na początku jest sporo pracy po obu stronach. Wspólnie pracujemy nad selekcją danych, co wydaje się najważniejsze, sensownym ich porównywaniem i układem graficznym. Trzeba pamiętać, że wizualizacja danych ma nie tylko cieszyć oko, ale przede wszystko dostarczać informacji w czytelny sposób. Tylko to daje nam odpowiednią perspektywę i możliwość szybkiej reakcji na zmianę. – podsumowuje współzałożyciel Greenlogic.